Karol Fryta przed laty był olsztyńskim dziennikarzem. Obecnie pracuje w prywatnej firmie. W wolnych chwilach próbuje swoich sił w literaturze, ale prawdziwą pasją pozostają podróże. Należy do tego grona podróżników, którzy stronią od biur podróży i zorganizowanych wycieczek. Woli wszystko zaplanować i przygotować sam.
W ten sposób przemierzył już m.in. Europę, Iran, Gruzję i Tadżykistan. Teraz przyszedł czas na kolejną wyprawę. – Tym razem planuję podróż po Armenii, Iranie, Azerbejdżanie i Rosji. W tej ostatniej zamierzam spędzić 90 dni, przejeżdżając ją od Moskwy do Magadanu.
Z Armenii chciałbym dostać się do jednego z regionów, których nazwy ze względów bezpieczeństwa wolałbym nie podawać. Z kolei w Iranie zamierzam odwiedzić północno- i północno-zachodnie tereny kraju, zamieszkane przez Kurdów i Asyryjczyków – mówi Fryta.
Z Iranu do Azerbejdżanu podróżnik zamierza dotrzeć „na raty” wjeżdżając do azerskiej enklawy Nachiczewańskiej Republiki Autonomicznej, by następnie samolotem dostać się do właściwego Azerbjedżanu. – Jeśli chodzi o Rosję, to nie odkrywam Ameryki, bo przede mną wiele osób wycierało ten szlak. Chcę jednak poza miastami oczywistymi, jak Moskwa czy Irkuck, odwiedzić lokalizacje nieturystyczne, takie jak np. miejsce lądowania pierwszej kobiety w kosmosie Walenty Tiereszkowej, wieś gdzie urodził się Rasputin czy Gierasimowkę, w której mieszkał Pawlik Morozow – symbol pionierskiej propagandy ZSRR. Chcę zobaczyć, jak żyje się tam ludziom, czy są obciążeni piętnem historycznych postaci – zaznacza olsztyński podróżnik.
W trakcie podróży zamierza odwiedzić polskie organizacje polonijne, rozsiane po Syberii. Będą to nie tylko oczywiste miejsca – jak np. polska wieś Wierszyna – ale też miasta i miasteczka rzadziej odwiedzane, a w których to mieszkają nasi rodacy. – Zamierzam z nimi porozmawiać i opowiedzieć Wam, jak im się żyje kilka tysięcy kilometrów od ojczyzny ich przodków – zapowiada Fryta.
Wyprawę w podstawowym zakresie jest w stanie sfinansować sam. – Jest też kilka miejsc w Rosji, jak np. Wierchojańsk, do którego można dostać się tylko drogą lotniczą. Niestety bilet nie jest tani i oscyluje w granicach 1,2 tys. zł. Koszty rosną także na Dalekim Wschodzie i północy Rosji, bo wszędzie tam droższe jest zakwaterowanie i żywność. Proszę więc chętnych o wsparcie mojej wyprawy na profilu „Polak potrafi” – mówi Fryta.
Fryta zamierza relacjonować na bieżąco przebieg swojej podróży.
Napisz komentarz
Komentarze