Zajączek, jako leśny zwierzak, przynosi prezenty, ale je chowa i cała zabawa polega na znalezieniu ukrytych smakołyków. Wielkanocne prezenty to przede wszystkim cukierki, ciastka i inne słodkie frykasy. Pawełku, jesteś dużym chłopcem, więc tobie zajączek słodyczy nie przyniósł, tylko niespodziankę w postaci artykułu, żebyś święta miał radosne i nie musiał wysłuchiwać mojego gderania w postaci: Oj, Pawełku, ty mnie zamęczysz! Prezent to prezent!
Do zrobienia ci takiego podarku skłoniła mnie książka o starych zwyczajach Warmiaków, którą przed świętami znalazłem w swojej biblioteczce. Niektóre z tych wiosennych obyczajów bardzo mi się spodobały i szkoda, że dzisiaj ludzie ich nie kultywują. Ty, jak wiem, masz działkę z domkiem nad rzeczką, więc powinieneś pojechać na nią rano przed wielkanocnym śniadaniem i wypluskać się w ruczaju, aby zmyć wszystkie choroby i nabrać nowych sił. Nie będę opisywał innych świątecznych zwyczajów, bo jak ciebie znam, mojego maila zamieścisz w gazecie, a ona ukaże się po świętach, więc nikt nie będzie miał potrzeby z nich skorzystać. Ale poranne mycie w zimnej wodzie możemy uskuteczniać przez cały rok.
Jak przyjechaliśmy do Olsztyna w 1956 roku, to w domach nie było bieżącej, ciepłej wody. Starzy i młodzi jak również dzieci rano myli się w zimnej. Nikt nie chorował. Lodowata woda hartowała i doskonale spędzała sen z powiek. Kąpiel w gorącej odbywała się raz w tygodniu.
Wracając do świąt Wielkanocnych. U mnie w rodzinie panował zwyczaj, że jajka święci najmłodszy. Niestety, zawsze wypadało na mnie. Matka przygotowywała talerzyk z dwoma pisankami i dwoma jajkami oraz sól. To wszystko zawinięte było w taką dużą, biała chustę. Któregoś razu, jak zwykle w Wielką Sobotę, niosłem takie cacko do katedry do poświecenia i na wysokości pomnika stojącego naprzeciwko poczty – ale o nim za chwilę – potknąłem się, a jajka wypadły na chodnik i zaczęły się toczyć. Ile się musiałem nalizać, aby ponownie były one czyste, a ile wstydu i strachu mnie to kosztowało? Było, minęło. Przygodę pamiętam do dziś. A i prezent od zajączka był! Ukryty w kaloszu.
Teraz poważnie. Obecny plac Jedności Słowiańskiej w Olsztynie utworzony został zaraz na początku XX wieku, kiedy zlikwidowano więzienie w Wysokiej Bramie. Teren po spacerniaku uporządkowano, wyrównano miejsce po fosie, posadzono krzewy i drzewa. Wybrukowano ulicę wiodącą od poczty w kierunku bramy. Skwer nazwano placem Beliana, na cześć jednego z najbardziej znakomitych nadburmistrzów Olsztyna. Oskar Belian urodził się w 1832 roku w Tracku (mieszkał w dworku, który stoi do dzisiaj). Na burmistrza został wybrany w 1877 roku i władał miastem do 1908 roku – przez ostatnie pięć lat nosił tytuł nadburmistrza. Za jego rządów wybudowano rzeźnię, budynek sądu, stworzono sieć wodociągów i kanalizację, rozwinęło się budownictwo mieszkaniowe, a także uruchomiono komunikację tramwajową.
W 1910 roku na wprost poczty, przy zbiegu trzech ulic, na skwerze uroczyście odsłonięto pomnik ku czci pioniera niemieckiej spółdzielczości kredytowej Franza Hermanna Schultze-Delitzscha. Żył on w latach 1808- 1883. Z zawodu był ekonomistą. Dzięki niemu w Niemczech, a także w Prusach Wschodnich, znakomicie prosperowała spółdzielczość bankowa. Szczególnie pomocna ona była małym i średnim firmom. Jeden z jej oddziałów działał w tamtych latach w Olsztynie pod nazwą Vorschuss-Vereien. W 1911 roku przekształcony został w Allensteiner Vereinbank. Jego udziałowcem, aż do śmierci, był Oskar Belian. I tak, z okazji 50-lecia powstania towarzystwa na placu Beliana wzniesiono pomnik ku czci sławnego ekonomisty – Schultze-Delitzscha.
Gdy przyjechałem do Olsztyna w 1956 roku, pomnik stał. Miał oryginalny wygląd i funkcje. Na okrągłej, betonowej paterze wypełnionej wodą na nogach stała stylizowana czara, też z wodą, a z niej w niebo strzelał kilku metrowy obelisk. Tak jak na zdjęciu. Był to typ pomnika-fontanny. Na podstawie iglicy umieszczona była płaskorzeźba wielkiego bankowca. Tak to wyglądało do 1946 roku. Potem relief usunięto, napis skuto, a w te miejsca przykręcono tablice z nazwiskami bohaterów walczących o polskość Warmii i Mazur. Jak pamiętam, fontanna już nie działała. Pomnik istniał do 1966 roku. Następnie go usunięto. Podobno leżał w magazynach muzeum w Barczewie, a tablice przeniesiono na ścianę koło wejścia do olsztyńskiego zamku. Sama fontanna jeszcze stała przez kilka lat, a później została zdemontowana. Nie wiem, co się z nią stało. Może ktoś z czytelników będzie się lepiej orientował w tym temacie. Pozdrawiam Jacek Panas.
Maila jak zwykle zredagował Pawełek.
Napisz komentarz
Komentarze